EduBirdie Promo Code EduBirdie Discount Code EssayPro promo code samedayessay promo code

Projekt Nr. 4/2005

„Zamyślenie wielkopostne i nie tylko…”

Krakow,  Alchemia, 6 marca (niedziela), godz. 19:30, www.alchemia.com.pl

Koncert Piotra „Kuby” Kubowicza z Piwnicy pod Baranami

Andrzej Nowak  – instrumenty klawiszowe, Michal Poltorak – skrzypce

Wielkopostne jasności, Po recitalu Piotra „Kuby” Kubowicza

Najpierw jest glos, potem dlugo dlugo nic, potem jest glowa, znowu nic, na koncu jest cala reszta swiata. Glos jest dziwny, intrygujacy, niepokojacy i niedefiniowalny, stlumiony i rozpasany, gluchy i wibrujacy, blagalny i rozpaczliwy, glos miedzy dziadem proszalnym a Smiej sie, pajacu! – glos nie do zapomnienia. Glowa jest kudlata, brodata, wasata, rudawa, glowa miedzy kloszardem a prorokiem – glowa nie do przeoczenia. Cala reszta swiata jest cala reszta swiata Piotra „Kuby” Kubowicza, ktory w krakowskiej „Alchemii” wystapil z recitalem Zamyslenie wielkopostne i nie tylko.

Kubowicz to mezczyzna z przeszloscia: artystyczna i prywatna. Z wyksztalcenia spiewak operowy, z wyboru krakowianin i wiedenczyk, wystepowal w Teatrze Muzycznym w Gdyni i teatrzyku Rabcio w Rabce, na deskach Wiedenskiej Opery Kameralnej i brukach wiedenskiej ulicy, w wojskowych zespolach estradowych Flotylla i Radar i w Piwnicy Pod Baranami. Trafil don w 1996 r. jako ostatni przyjety przez bardzo juz chorego Piotra Skrzyneckiego. Tu pozostal, tu – po 30 ponad latach muzykowania totalnego: od choralu gregorianskiego przez opere, operetke, musical, rock, jazz eksperymentalny po muzyke wspolczesna – wrocil do swoich korzeni. Wiecej: do korzeni samej Piwnicy.

Bo tam, nim sie stalo „piwnicznie” i „Koniecznie”, byl caly ten jazz. W niedziele jazzowo, bluesowo, a nawet countrowo bylo glownie dzieki kompozycjom zasiadajacego przy fortepianie Andrzeja Nowaka. To jego Niebieska patelnia (Pasa sie, pasa, barany welniane…) do tekstu Wieslawa Dymnego stala sie pierwszym hymnem Piwnicy. Kubowicz, na szczescie, ma feeling, dlatego jazzowy Tomaszow w jego wykonaniu ma nadal smak slonej kropelki i zielonych winogron.

Niedzielny koncert to opowiesc duchowa, erotyczna i spoleczna zlozona z poezji Rilkego, Milosza, Lesmiana, Tuwima, Zegadlowicza, Dymnego, Młodożeńca i współczesnego lubelskiego poety Mariana Kawalki. Utwory znane z plyty „Wyciszenia”, z oratorium Godzinki do wierszy modlitewnych Rilkego, ale i premierowe. To kompozycje Kubowicza, klasykow Piwnicy i klasykow polskiego jazzu. To zestaw wszelakich swiatow poetyckich i muzycznych. Zestaw celowy, bo Kubowicz, jak sam sie okresla, jest postacia „pomostowa”. Jest tez postacia wyrazista, dlatego, wbrew wszystkiemu, to zestaw spojny. Spojny poprzez mrok.

Choc nie do konca. Bo mrok Wielkiego Postu ma przeswit. Wystarczy jedna pozegnalna fraza Milosza: Jasnosci promieniste /Niebianskie rosy czyste – by blagalny i rozpaczliwy glos Kubowicza zabrzmial nadzieja i radoscia – nie do zapomnienia.

MONIKA PARTYK, Dziennik Polski  9 marca 2005

 

Piotr Kuba Kubowicz

Artysta „Piwnicy pod Baranami”. Absolwent Wydzialu Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Gdansku. Piotr umuzycznił najwspanialszą polską poezję: m.in. wiersze Czesława Miłosza, Juliana Tuwima, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Bolesława Leśmiana, Ignacego Krasickiego, a także teksty Wiesława Dymnego.

Piotr Kubowicz -„Kuba” może nie należy do najmłodszych piwniczan z racji wieku(/ urodzony w 1955 roku), natomiast jest ostatnim, którego przyjął do zespołu kabaretu Piotr Skrzynecki. Dlatego, choć przyszedł jako ukształtowany artysta po wielu już „przejściach scenicznych” – psychicznie utożsamia się z tą najmłodszą grupą piwniczan, czemu dał wyraz między innymi w swojej publikacji w nowosądeckim tygodniku „Nasze strony” tuż po śmierci Piotra

Zaczęło się, jak zwykle, przypadkowo. Śpiewał z gitarą kolędy w kościele w Krynicy podczas świątecznej wizyty w Polsce, bo mieszkał już wtedy w Wiedniu. Równie świątecznie i przypadkowo był tam wtedy Marek Pacuła. Panowie wymienili wizytówki i Piotr Kuba Kubowicz zjawił się w Krakowie z postanowieniem powrotu z emigracji i zaistnienia w mieście pod Wawelem. „Piwnica” świętowała wtedy swoje 40-lecie. Pierwszy raz, jako gość, wystąpił przed programem w listopadzie 96 roku. Potem znów był Wiedeń i powrót do Krakowa. Kilkakrotnie wystąpił jeszcze w „Piwnicy” jako gość prezentując z własnym akompaniamentem piosenki z tekstami Mariana Kawałko i własną muzyką: Ta Polska, Nocny telefon. Zaczęło się krążenie między Krakowem i Wiedniem. Wreszcie, na dodatkowym programie dla prawników, usłyszał jak Piotr w rozmowie z mecenas Ruth Buczyńską stwierdził: „Jeszcze nie jest artystą kabaretowym, ale wkrótce będzie” . Przejęty pił herbatę w barze / pija głównie herbatę /, kiedy podszedł Marek Pacuła i powiedział: „Witaj w rodzinie”. Niestety, był to już rok 1997 i ostatni pobyt Piotra Skrzyneckiego w kabarecie. Po tej dacie Kubowicz odwiedzał go już tylko w szpitalu… A do „Piwnicy” przystał i z radością jest w niej do dziś.

Jego artystyczny życiorys przedpiwniczny jest długi i pokręcony. Urodzony w Rabce, na studia wokalno- aktorskie zdawał w Łodzi bez powodzenia, odbył je za to w Gdańsku w Wyższej Szkole Muzycznej, która przeszła w Akademię. Dyplom robił w Bydgoszczy, bo tam się przeniósł jego profesor – Jerzy Szymański. Potem była praca w Teatrze Muzycznym w Gdyni i kilka znaczących ról scenicznych. Przed wojskiem schronił się na chwilę w zawodowych zespołach artystycznych (w stanie wojennym został więc nawet zmilitaryzowany co jako artysta odczuł bardzo przykro). Wrócił do rodzinnej Rabki, rok pracował w Teatrze „Rabcio” a potem postanowił generalnie zmienić środowisko, skończyć z alkoholem i zgłosił się na przesłuchanie do… Wiedeńskiej Opery Kameralnej. Tamże śpiewał w latach 1988-96 m.in. w Czarodziejskim flecie, Cyruliku Sewilskim i”Carmen Negra, miał recitale w Niemczech i Włoszech, a przy tym grał w Wiedniu także jako … uliczny grajek. Teraz kontynuuje swój krakowsko- wiedeński życiorys ze zdecydowaną przewagą Krakowa i „Piwnicy”. W „Piwnicy” przygotował między innymi spektakl oratoryjny Godzinki z własną muzyką do tekstów Rainera Marii Rilkego , który prezentowany był dwujęzycznie przez artystów piwnicznych w samej „Piwnicy”, w kościołach (także w kościele Mariackim) oraz w najstarszym kościele Wiednia. Śpiewa w programach kabaretu, komponuje, uczy młodzież poza „Piwnicą ” śpiewać. A oto czym dla Niego jest „Piwnica”: –

Jest to mój ostatni przystanek tak towarzyski jak zawodowy. Z nią chciałbym się starzeć. Uprawiałem w życiu i chorały gregoriańskie i jazz, a teraz wróciłem do korzeni, do piosenki, do występów kameralnych. „Piwnica” w dalszym ciągu jest artystycznie jedyna. Ja nie widzę dla niej kontrpropozycji, a te, które są, nie są w dobrym stylu. Byłem nią kiedyś zauroczony już jako widz, choć uprawiałem zupełnie inny gatunek muzyki, ale przedstawiciele „poważnej” muzy także bardzo sobie cenią dokonania muzyczne „PpB”. Bo absolutnie jest coś takiego jak styl piwniczny. Ulega ewolucji, jak wszystko, jak życie…Chociaż wciąż słyszymy (najczęściej od tych, którzy w „Piwnicy” nie bywają) , że to już nie jest „TA” „Piwnica…I bardzo dobrze, że nie jest. Bo gdyby to była TA – to nie byłaby może potrzebna. „Piwnica” to nie instytucja, ale towarzystwo. W sumie jestem starszy od „Piwnicy”, ale najmłodszy stażem artystycznym. Jestem więc jakąś postacią „pomostową”. Przyszedłem jako dojrzały facet. „Piwnica” mnie nie kształtowała, ale odciska na mnie swoje piętno i ma wpływ. Choć staram się wyjść poza ten „styl”, bo im więcej inności , to lepiej. Mówię o sobie „melodyjkarz”, choć określa się to powszechnie słowem kompozytor. Cieszę się, że w tak zacnym gronie kompozytorów piwnicznych, mogę moje melodyjki wykonywać…”

Barbara Natkaniec

Comments are closed.

comments sind aus -->